SIAF 2017 Sliac

SIAF to termin, który większości miłośników lotnictwa i pokazów kojarzy się bardzo dobrze. Impreza ma to bowiem tradycję i korzenie sięgające połowy lat 90, kiedy to na lotnisku Ivanka pod Bratysławą zorganizowano ich pierwszą edycję. Była to wtedy słowacka odpowiedź na odbywający się w Hradec Kralove CIAF. Lata mijały, a wydarzenie się rozwijało tak mocno, że edycja 2002 do dzisiaj jest pamiętana jako jedna z najlepszych w tej części Europy w ogóle. Niestety już niedługo potem nieco przycichła. Z uwagi na rozwój lotniska w stolicy została przeniesiona do Sliaca, gdzie niestety nie udało się już zebrać tylu ciekawych gości. Ostatecznie po roku 2006 zawieszono jej organizowanie, a zastępczym wydarzeniem stały się Narodne Letecke Dni odbywające się w latach 2007-2010 w Piestanach. Problemy logistyczne i nieumiejętność porozumienia się doprowadziły jednak do definitywnej likwidacji tego wydarzenia. Jednocześnie w 2011 ponownie wskrzeszono idee organizacji SIAF na porzuconym przez organizatora pięć lat wcześniej lotnisku Sliac. Powołano również do jej organizacji, zupełnie nową, świeżą agencję co zaowocowało całkiem przyzwoitymi pokazami. Jednak dopiero kolejna edycja, w roku 2012 uważana była do niedawna za najlepszą imprezę lotniczą na Słowacji, od dokładnie 10 lat. Wielka ilość ekip zagranicznych, pierwszy w historii występ Frecce Tricolori u naszych południowych sąsiadów czy rewelacyjne grupowe przeloty zapadły w pamięć wszystkim, którzy mieli przyjemność w nich uczestniczyć. Kolejne edycje w latach 2013-2016 były dobre, lecz nie aż tak spektakularne. Obarczone były również sporym minusem jakim było ich nakładanie się na inne, w latach 2013 i 2015 był to AirShow Radom, a w roku 2014 i 2016 CIAF w Czechach, co powodowało że ekip było mniej, gdyż rozdzielały się między ww. Opisywana tutaj edycja z 2017 rozwiała ten problem, czego efektem były, uprzedzając fakty, najlepsze pokazy lotnicze na Słowacji w ogóle!

Zacząć należy od rekordowej ilości zaproszonych gości. Można powiedzieć, że prawie wszystkie liczące się kraje wysłały swoje delegacje. W związku z tym w pokazie dynamicznym można było podziwiać pełną ekipę Czeską (JAS-39 Gripen, 2x L-159 ALCA i Mi-24/Mi-35), absolutnie świetnego szwajcarskiego F/A-18 Hornet czy osławionego kapitalnym komentarzem Solo Turka na F-16. Nie zawiodły zespoły akrobacyjne. Obok popularnego „Krila Oluje” ze Słowenii, pojawił się jednak absolutny hit tej imprezy: Al. Fursan. Grupy tej ze świecą szukać na pokazach w Europie. Czasami pojawia się ona tylko na RIAT w Wielkiej Brytanii. Nic dziwnego, że występ pilotów z Emiratów Arabskich wzbudził wielkie zainteresowanie. Należy dodać, że latający na Aermacchi MB.339 NAT zespół, uczył się od mistrzów, „Frecce Tricolori”! Jak wyszło? Proszę tylko popatrzeć na niezwykłe zdjęcia, aby samemu wyciągnąć wnioski.

Kolejnym hitem imprezy i bodźcem dla, którego lotnisko w Sliacu pękało w sobotę w szwach był unikalny i zapierający dech w piersiach pokaz dynamiczny… Airbusa A380, największego pasażerskiego samolotu świata! To co mogliśmy zobaczyć było kapitalne. Ostre zakręty, przeloty, wręcz wyrywanie do góry tego kolosa. Widok był niewiarygodny, a aplauz publiczności nieustający. Co interesujące maszyna wykonała go z pełnego dolotu, z bazy macierzystej we Francuskiej Tuluzie. Oznacza to, że samolot w ogóle nie lądował, ani na Słowacji, ani w okolicy.

Miłośników lotnictwa wojskowego i samolotów USAF na pewno cieszyła wiadomość o prezentacji dwóch bombowców strategicznych: B-52 w sobotę oraz B-1B w niedzielę. Niestety tutaj mogli poczuć się nieco zawiedzeni. Owszem obie maszyny pojawiły się nad lotniskiem, ale tylko na chwilkę. Pierwszy z nich wykonał jeden przelot, a drugi dwa. Następnie oba odleciały do Radomia, gdzie nawiasem mówiąc, odbywały się zorganizowane naprędce pokazy „typu” AirShow z minimalna ilością uczestników.

W trakcie trwania pokazów miał też miejsce moment szczególny i niezwykły. Oto nad lotniskiem zaprezentował się w pożegnalnym przelocie rządowy Tu-154M. Zgodnie z pierwotnym planem po przelocie w niedzielę, Tutka miała odlecieć do Koszyc, aby po ostatnim lądowaniu stać się eksponatem Muzeum Lotnictwa. Tak się jednak nie stało, z pewnych przyczyn maszyna wróciła do Bratysławy, a ostatni raz zaprezentowała się dwa tygodnie później, w strugach deszczu na Dniach NATO w Ostrawie. Do rzeczonego muzeum ostatecznie doleciała dopiero w pierwszych dniach października. Nie mniej i tak można uznać ten pokaz za oficjalne pożegnanie tego pięknego samolotu w służbie rządu słowackiego. W kilku przelotach towarzyszył jej następca, A319CJ zakupiony w 2016 roku. Po raz pierwszy pokazano również publicznie najnowszy nabytek MSW, Fokkera 100.

Wspomnijmy jeszcze lotnictwo lekkie. Tutaj gwiazdami były Spitfire oraz Jak-3. Obie maszyny przypomniały nam czasy wojenne. O pionierach natomiast można było rozmyślać w czasie prezentacji kopii maszyn z IWŚ, prezentowanych tradycyjnie przez Latający Cyrk Martina Kinderlay’a. Nie zabrakło także tradycyjnej akrobacji samolotowej w wykonaniu Dusana Samko na poczciwym Zlinie 526AFS. I tutaj wydaje się, że wszelkie nowoczesne maszyny takie jak Edge, XA-41 czy Extra nie niosą za sobą tyle uroku co chyba najbardziej udana seria płatowców tego typu.

Pokazom w powietrzu towarzyszyła spora wystawa naziemna. Można rzecz, że było na niej wszystko co powinno. Hiszpański F/A-18 w tygrysim malowaniu, para F-16 z Aviano czy niemiecki Eurofighter to tylko niektóre z nich. Największą uwagę zwracał jednak wielki śmigłowiec CH-53 z Niemiec, do którego ustawiała się najdłuższa kolejka. Z kolei najgłośniejszą prezentacją był holenderski Herkules, którego załoga zapraszała gości na imprezę taneczną! Trochę szkoda, że ekipa polska zaprezentowała się tylko na ziemi. Nasz kraj reprezentowała ekipa z 31BLT z Krzesin z samolotem F-16D, Bryza z Marynarki Wojennej (której załoga dzielnie walczyła za słońcem!) oraz smutnie stojąca na końcu stojanki CASA z Krakowa. W pewnym sensie pozostaliśmy więc niezauważeni…

Co się tyczy organizacji imprezy to była ona dobra, lecz nie bardzo dobra. Przede wszystkim mała ilość bramek i drobiazgowe kontrole skutkowały (zwłaszcza w sobotę) sporym zatorem. Nie skłamie jeżeli powiem, że czekaliśmy na wejście około 45 minut (warto dodać, że media nie miały osobnego wejścia i musiały stać wraz ze zwykłymi gośćmi). Innym utrudnieniem była organizacja gastronomii. Zakupy możliwe były tylko za żetony i do wynajętych kubków. Komplikowało to sprawę, a wiadomym jest, że przy tak obfitym programie nie ma specjalnie czasu na dodatkowe kombinacje. Miłymi dodatkami dla odwiedzających był również udostępniony im symulator lotów, strefa Gripena (gdzie prócz prezentacji maszyny można było zyskać materiały promocyjne) czy oficjalna strefa Siły Zbrojnych, której głównym punktem była oficjalna prezentacji najnowszego nabytku, śmigłowca UH-60 BlackHawk. Całości pokazów na ziemi towarzyszył również mały salon lotniczy, gdzie prezentowano maszyny ultralekkie. Przypominało to zaniechane już w czasie Dni NATO w Ostrawie prezentacje „AirIn”.

Za pomoc w realizacji sprawozdania dziękujemy ekipie prasowej SIAF2017.

Many thanks for SIAF Press Staff for help with realization of raport from 2017 edition.